niedziela, 31 sierpnia 2008

Malawi Disco Style

Malawi Disco Style.
Piatek byl dniem dyskoteki. Studenci drugiego roku zakonczyli tydzien egzaminow i wyjezdzali na 3-tygodniowe wakacje, moi studenci mieli wolny weekend wiec wiekszosc z nich pojechala do domow, czesc postanowila zaliczyc impreze i wyjechac w sobote rano, czesc zostawalan na weekend. Chlopcy z Mikrogrupy Rozrywkowej byli po czesci odpowiedzialni za wieczor, zakupili kartony ciastek i bananow. Pozyczyli takze mojego laptopa, jako, ze byli rowniez dj’ami. Druga grupa dj’ow byla z drugiegor roku. Wszystko odbywalo sie w duzej hali wykladowo-egzaminacyjno-jadalnej, i kiedy tam przyszlam, paru chlopcow (ci chlopcy sa mniej wiecej w moim wieku, niektorzy mlodsi, niektorzy duzo starsi, ale zostane przy chlopcach i dziewczetach, skoro taka pani nauczycielka ze mnie), popisywalo sie na srodku roznego rodzaju skretami i wygibasami, wszystkie dziewczeta siedzialy na krzeslach pod scianami. To sytuacja odwrotna do tego, co pamietam z dyskotek krzepielowskich, gdzie to panny sie wyginaly a chlopcy podpieraly sciany. Oczywiscie dziewczeta odwazyly sie tanczyc, dosyc szybko sie zagescilo. Ale jest taka ogolna sytuacja w Malawi i wielu innych krajach rozwijajacych sie, ze to faceci przewodza, panny sluchaja i nie waza sie miec wlasnego zdania. W zezlym tygodni dalam im wyklad o Polsce, wymienialam roznego rodzaju statystyki, miedzy innymi o 98% alfabetyzmu, zarowno wsrod mezczyzn jak i kobiet. Ten fakt kazdy zanotowal, jako, ze bardzo unikalny byl to fakt i godny nasladowania. W tej chwili do szkoly w Malawi chlopcy i dziewczynki sa zapisywani po rowno, przynajmniej tak mowia statystyki, jest to jeden ze wskaznikow rozwoju. Rowniez u nas w collegu chlopcow i dziewczat mamy po polowie, to jedno z zalozen tego miejsca, tworzen ie nowej swieckiej tradycji rownosci pomiedzy plciami. Inna rzecza, ktora wzbudzila podniecenie, byla liczba uczniow na jednego nauczyciela, ktorych jest 11. Tutaj jest ich przynajmniej 150... Az glupio mi bylo tlumaczyc, ze w Polsce mamy nadprodukcje nauczycieli i dlatego wielu z nich musi zmienic profesje, bo nie znajduja pracy w zawodzie. Wyszlo na to, ze Polska jest krajem wysokorozwinietym i o wysokim poziomie edukacji, no bo tylu nauczycieli na lebka. Nie pomogly tlumaczenia, ze pozycja nauczycielska jest niskoplatna i niedoceniana. Z ta prezentacja o RP staralam sie zbic stereotypy o Europie, ziemi miodem i mlekiem plynacej. I mowilam bitwie pod Grunwaldem, i o rozbiorach, jako czyms podobnym do kolonizacji, zeby blizsze im sie to wydalo. I wszyscy tez wiedza o Lini Curzona 
A dyskoteka... Fajna byla, nawet sie odwazylam troche potanczyc, chociaz bardzo sie obawialam, bo moja koordynacja ruchowa jest srednia to po pierwsze. Bycie jedynym azungu wsrod tych wszystich Malawian, ktorzy wiedza, jak sie ruszac to raczej srednio smieszne. Tym bardziej, ze muzyka, ktora puszczali, to glownie reage i rnb, przy czym ja zupelnie trace rytm. Ale jedna panna sie mna zaopiekowala i tanczylysmy sobie razem, i bylo milo. Milo bylo dopoki niektorzy chlopcy z drugiego roku zaczeli byc troche zbyt napastliwi, probujac tanczyc ze mna, Aouicha i Antoinette (wolontariuszki, ktore do nas dolaczyly). Okazalo sie tez, ze owi chlopcy byli nietrzezwi, co zupelnie mnie rozwscieczylo, bo rowniez tutaj jest regula no drugs, no alcohol. To jest spory campus, sporo ludzi tutaj mieszka, instytucja jest prowadzona przez oganizacje pozarzadowa, tutaj nie ma miejsca na pijanych ludzi, bo nie bedzie sie w stanie utrzymac kontroli. Jesli sie komus to nie podoba, sa tez college rzadowe, w ktorych mozna robic co sie chce i nie ma tego typu regul, wiec po co tutaj psuc krew innym? Poza tym nie bylo zadnego z pracownikow, tylko straznicy, ktorzy nie bardzo sie przejmowali. I co ja moge zrobic? Nic, ani do nikogo zadzwonic bo za pozno, ani pospisywac nazwisk, bo nie znam, poza tym i tak wszyscy wygladaja tak samo i ich nie znam, bo sa z drugiego roku. Wiec sobie poszlam wsciekla. Ale wrocilam o 12.15, jako ze ciagle grali, a mialo byc ino do polnocy. Poprosilam o wylaczenie muzyki, ale pijani dj’e chcieli dyskutowac, ze wszyscy dobrze sie bawia (moze 10 osob sie ostalo). Jako, ze z pijanymi ludzmi nie dyskutuje, wlaczylam swiatlo. Dalej chcieli dyskutowac i nie spieszylo im sie wylaczyc muzyki, wiec wylaczylam wszystko z pradu. Teraz mowili juz w Chichewa i jestem pewna, ze nie bylo to nic pochlebnego  Jak wyszlam, to slyszalam gwizdy, juz od poczatku zdobywam popularnosc. I wiem, ze dobrze zrobilam, bo ktos to musial skonczyc, a nikogo nie bylo dookola. Tylko dlaczego ja sie zawsze musze wpakowac w pozycje nauczycielki-suki? To samo bylo w Roskilde, kiedy zaganialam dzieciaki do lozek o 23.00. Z tym, ze tam byly popaprane dzieciaki z nieciekawymi zyciorysami, tutaj sa studenci nauczycielstwa, powinna byc roznica miedzy nimi. W nieciekawym stanie wrocilam do siebie, a po 10 minutach uslyszalam glosna muzyke, przeniesli impreze z hali do swoich hosteli, gdzie mieszkaja. Khhh. Nastepnego ranka rozmawialam z Tmothym, moim kolega po fachu i jednoczesnie przelozonym, i on stwierdzil, ze bardzo dobrze sie zachowalam, i wzielam duza odpowiedzialnosc, i to dobrze o mnie swiadczy, dobry poczatek. I nie mozemy zrobic nic z tymi, ktorzy pili, bo nie zlapalismy ich za reke, a poza tym nastepnego dnia wyjechali na 3tygodniowe wakacje. Po ich powrocie bedzie zapozno im to wypominac. Ale ogolnie nauczyciele powinni byc twardzi, kiedy trzeba, w ten sposob buduje sie szacunek. I blabla, niby to wiem, ale czasami sie zapedzam z byciem zbyt twarda. Ale ogolnie jestem mila i przyjazna, naprawde, i pomocna .

środa, 27 sierpnia 2008

jest tu kto?

pytanko. czy, poza droga Kuzynka, ktos to jeszcze czyta?
bo zaczynam miec watpliwosci...

tymczasem zaczyna sie robic goraco, od wczoraj.
chylkiem sie przemykam od domu do klasy, i nie wystawiam na slonce.
od wczoraj mam tez wlsny pokoj :)
bardzo, bardzo jestem szczesliwa z tego powodu, bo wczesniej
zawadzalam to jednej, to drugiej DI-ce i nie do smiechu mi bylo.
a teraz Naomi nauczycielka zaprosila mnie, zebym zamieszkala w jej domu.
I mam wlasny, przestronny pokoj. W kuchni jest piekarnik! Zelazko tez jest!
A co najbardziej nieprawdopodobne..... goracy prysznic!!!!! :D:D:D:D
Chyba si enie bede przyznawac wolontariuszom bo sie obrusza czy cos;)

nauczycielstwo

W ostatnich, niedokonczonych wiesciach mialam pisac o tym, ze w koncu poszlam do krawca i kazalam sobie uszyc dwie spodnice i portki, wszstkie z kolorowych chitendzi, piekne. Niestety krawiec okazal sie felerny, bo obie spodnice uszyl za waskie, w jednej zapomnial o guziku i dziurce, ale to w zwiaku z tym, ze wszystko na poczekaniu szyl. I ponoc historia ze zbyt obcislymi ubraniami powtarza sie czesto, krawcowie obawaiaja sie nas mierzyc albo cos. Musze pojsc i poprosic o poprawke. Ale to drobiazg, nie o tym chcialam...
Bo cos wiekszego sie wydarzylo wieczorem tego dnia. Moze to za duzo mowic o wydarzeniu, to po prostu bylo. Mial byc wieczor filmowy i mikro-grupa rozrywkowa miala go pzygotowac. Jako, ze nie mieli zadnego filmu, oraz jako, ze z mikro-grupa rozrywkowa to moi dobrzy znajomi, to zaoferowalam im jeden z niewielu fimow, ktore mam na kompie (reszta byla w bagazu), ‘Freedom Writers’. Film, ktory niezmiernie mnie zainspirowal, tak samo jak wiekszosc ludzi z mojej grupy, wszyscy jestesmy ‘teachers to be’. Bo to taki film o mlodej i niedoswiadczonej, bardzo ambitnej nauczycielce, ktora zaczyna prace w szkole z programem integracyjnym roznych grup etnicznych, pochodzenia afrykansiego, latynoskiego czy azjatyckiego. I studenci nie lubia sie nawzajem i sie zabijaja w gangach, i zupelnie nie sa zainteresowani szkola. Panna wiec zaczyna sie starac i wymyslac rozne sposoby, na dotarcie do tych dzieciakow etc etc. Genialny film dla studentow DNS, szkoda, ze nie widzialam tego przed praktyka w Danii.
Wydawalo mi sie, ze bedzie to rowniez dobre dla moich studentow, ze ich to ruszy i wzruszy, i sie jeszcze mocniej umotywuja. Rzecz w tym, ze film jest dosyc mocny, duzo drastycznej przemocy. Ponoc ludzie tutaj ogladaja na potege amerykanskie siekanki, gdzie krew sie leje po nic. Rzecz w tym, ze w tym filmie pokazana przemoc przemawiala dosyc mocnoi szokujaco. Moze to bylo za duzo dla wiekszosci studentow, bo zaczeli rzucac komentarze, ziewac i wychodzic, chcieli ogladac inny film. Zdarzyla sie tez przerwa techniczna i to zupelnie mnie zalamalo, bo bylam jedyna nauczycielka z nimi i wszystko wygladalo jak jedna wielka porazka. Ale film byl pokazany do konca. Siedzialam na samym przodzie i odwracajac glowe do tylu po jego zakonczeniu, oczekiwalam zobaczyc ze dwie osoby. I ku mojemu zaskoczeniu, bylo ich wiecej. Cala masa wiecej, bo ok 15, moze jeszcze wiecej!!!! Zapytalam o opinie i oczekiwalam negatywnych, ale ci, ktorym film sie niepodobal, juz dawno wyszli, i wszyscy ci, ktorzy zostali, byli zachwyceni! Bo zobaczyli wiecej niz strzelaniny, i zobaczyli role nauczyciela, ktora tak bardzo chcialam im tam pokazac. Tralalalala. To bylo niesamowite, bo naprawde spodziewalam sie porazki, a tu takie pozytywne zaskoczenie!
Naprade sprawia mi to duzo radosci i satysfakcji, praca z tymi ludzmi. I tak duzo pozytywnej energii zakumulowanej w jednym miejscu, cudne.
Dzisiejszego wieczora mielismy ‘Social Clubs’, ja jestem kordynatorka ART Clubu i staram sie poruszyc ich wyobraznie. Widze, ze to trudne zadanie bo nie sa przywykli do malowania czegos niekonkretnego. I ja chce, zeby nauczyli sie bawic, grac kolorami, i odwazyli sie malowac abstrakcje i emocje i uczucia. I wierze, ze niedlugo do tego dojdziemy.
Inne social cluby to teatr, muzyka, taniec, taniec tradycyjny. Doswiadczylam czegos pieknego dzisiaj, bo wszystkie kluby odbywaja sie w sasiednich klasach, czyli my malujac moglismy sluchac tych, ktorzy spiewali, a spiewali niesamowicie, naprawde. Bardzo mnie porusza ich spiew, wszystko acapella, a tyle w tym sily i piekna. Inni tanczyli hiphopy z Mitsue, japonska wolontariuszka. Tak milo bylo to ogladac, bo te kroki, ktore Mitsue im pokazala, wedlug mnie byly strasznie skomplikowane i dziwaczne, i nawet nie bardzo fajne... No i cala grupa probujaca tych wszystkich wygibasow, az milo na to patrzec. W innej klasie mieli tance tradycyjne, z jednym bebniarzem, spiewem i tradycyjnymi wygibasami. Stalam w oknie i obserwowalam i nie moglam wierzyc wlasnemu szczesciu, ze mam szanse byc tego swiadkiem. Tyle w tym mocy, tyle niesamowitosci. I chodzilam od kata do kata i zacieszalam jak przyglup, naprawde.
Znowu Ola w stanie zachwytu i patetycznego pensjonactwa, ale co ja zrobie, skoro wszystko jest takie wielkie i dobre?

niedziela, 24 sierpnia 2008





Prysznic /ten ladniejszy/




Kuchnia aka rupieciarnia


Kuchenka aka toster
Posted by Picasa

Moi dzielni i zarliwi studenci




Selekcjonujacy utwory do odpalenia


Na dico-night w przyszlym tygodniu.
Posted by Picasa

Boiska.


Moze tam bede mieszkac.


Tutaj sie poniewieram.



Papaja.

Posted by Picasa

sobota, 23 sierpnia 2008




Posted by Picasa

Ndimachokera ku Poland

Dzisiaj. Budzik nastawiony na 6.15. O 7.00 odjezdza transport do najblizszej wioski z targiem, gdzie mialam sie udac. Bardzo szyki prysznic w chlodnej wodzie, chlodne prysznice nie sa przyjemne, gdy na zewnarz nie jest zbyt cieplo. Bo my mamy zime, wlasciwie juz jej koniec powinien byc, ale sie nie zapowiada. Zime znaczy, ze w ciagu dnia jest, przypuszcam, ok 22´C, moze troche mniej czasami. Poza tym niebo jest bardzo czesto zachmurzone i wyglada, jakby sie zbieralo na burze, chociaz nigdy do tego nie dochodzi. Co prawda 3 dni temu padalo! Nie dlugo i nie duzo, ale dla mnie byla to jak anomalia, jako, ze pora deszczowa zaczyna sie w pazdzierniku. Tublcy nie wzieli tego za anomalie, o tej porze roku tego typu pogoda jest typowa, w marcu jak w garncu powiedzialabym.
Wracajac do dzisiejszego poranka. Samochod codziennie wyrusza o 7.00 wyworzac ludzi, ktorzy maja cos do zalatwienia w miescie lub na najblizszm targu, w drodze powrotnej zbiera wykladowcow, ktorzy tutaj pracuja. Dzisiaj tez dowiedzialam sie, ze sa dwie drogi wiodace do cywilizacji. Jedna do Lunzu, wsi z targiem i sklepami, i minibusami odjezdzajacymi do miasta. Druga do innej wsi, z lotniskiem, wiodaca do miasta. Ta wlasnie droga samochod pojechal dzisiejszego ranka, teraz juz wiem. Na szczescie wracal wlasciwa droga i dzieki temu mialam szanse zrobic swoje pierwsze zakupy zieleniny. Bo do tej pory kiepsko jadalam, nie mialam czasu nigdzie wyruszyc, a jak juz bylam w miescie, to nie po drodze byl targ. Jedzenie w szkole nie jest zbytnio urozmaicone, rano owsianka ryzowa (nie ma to sensu, wiem), dwa razy dziennie nsima (kasza manna z kukurydzy ugotowana na sztywno), do tego najczesciej zielenina typu liscie musztardy, czasem rybki typu Whiskas i czerwona fasolka, ktora dla mnie jest rarytasem, jako, ze to jedna z niewielu rzeczy, ktora teoretycznie moge jesc. Czasem jest jakas gotowana wolowina czy cos, w soboty ryz i kawalek kurczaka. Nsime jadlam ze dwa razy, dobra nsima nie jest zla z dobrym sosem, rzecz w tym, ze jadajac tak wiele rzeczy, ktorych jadac nie powinnam mam wyrzuty sumienia, i wtedy najlatwiej jest zrezygnowac z nsimy. Bo glownie odzywiam sie tostami z maslem orzechowym i dzemem... Tosty brzmia zapewnie pansko, mowiac prostszym jezykiem, kuchenke mamy elektryczna w postaci dwoch, powedzmy, magrzewajacych sie sprezyn, nie mam pojecia jak to sie nazywa typowo. Na jednym z tych palnikow kladzie sie druciana konstrukcje pomyslu jednego z wolontariuszy, ktora umozliwia podpiekanie sie chleba jednoczesnie nie palac go doszczetnie, co sprawiloby polozenie go bezposrednio na palniku. Taa. Maslo orzechowe jest rowniez popularne, i maslo moge jesc. Gorzej z chlebem, ktory jest jedynie tostowy, co zrobic.
Wracajac do targu... Nie wiem jak to opisac, zeby dalo wyobrazenie...
Stragany z dachami z plandeki lub nie, konstrukcje zwykle z galezi lub towar po prostu rozlozony na workach lub plandekach na ziemi. Towar typu odziez uzywana lub nowa, koce, chitendzi (to ten kolorowyi wzorzasty material, z ktorego szyje sie tradycyjne stroje, uzywany codziennie jako nakrycia, spodniece przewiazane na biodrach, nosidelka dla dzieci, nakrycia glowy etc), miski, kubki, wiaderka, grzebiebienie, lusterka, pomidory, banany, cebule, ziemniaki, fasole roznego rodzaju, soja, kukurudza, jajka etc etc. Asortyment targu na stadionie, dla wtajemniczonych.

CDN

środa, 20 sierpnia 2008

ndilibwino, kaya inu?

Oh yes, oh yes, oh yes...

Siedze sobie w pokoju nauczycielskim, jest wieczor, z jednej z klas dobiegaja odglosy piosenek religijnych, tzw: 'religion clubs' maja miejsce. I az chce sie sluchac, nastraja tak totalnie pozytywnie!

Powoli wczuwam sie w role nauczyciela-wychowawcy, to chyba najblizsze okreslenie mojej pozycji. I co najwazniejsze, mam wielka satysfakcje z tego, co robie. Poprawianie doswiadczen, roznorodnych zadan z 'The World in Which We Live' (przedmiot), wyjasnianie znaczenia niektorych slow, takie male rzeczy a mimo wszystko wazne i tyle radosci przynoszace. Przepraszam, ja moge brzmiec nieco pensjarsko, ale naprawde w ten sposob wszystko odbieram.

Dzis rano byl wyklad o handlu niewolniczym, wyklad w postaci ogladania serialu (?) 'Korzenie'. W roli glownej nie kto inny jak mister Kunta Kinte! No i oczywiscie do glowy przychodzi Dziadek Kulsiok, z wiadomych powodow:) Tak, tak, mnie tez tak obdarzono :)
A wczoraj gralam w siatke, i tak pieknie bylo, i duzo smiechu, i moze jutro bede czytac o tym doswiadczenia :) A wieczorem byly 'social cluby' i ja jestem koordynatorka 'art clubu' :) I znowu bylo milo, i znowu bylo dobrze. Zadaniem bylo przedstawienie swojego portretu w formie nietypowej, w senie nie glowa oczy usta tylko kolory i nietypoowe ksztalty, ktore moga symbolizowac istite wlasnego jestestwa. No i oczywiscie nie bylo to zadanie latwe, bo to zadanie z typu dziwacznych przypuszczam, ale wszyscy rysowali i malowali wytrwale, w wiekszosci kwiaty ku sludze Pana lub nie, i o pieknie wewnetrznym.
Mam nadzieje, ze ich nie przestraszylam za bardzo i za tydzien rowniez sioe pojawia :)

A zadanie specjalne, ktoryego sie podjelam, jest asystowanie w kreowaniu kont email :) Nie jest to latwe zadanie, bo internet jest baaardzo wolny i zajmuje to sporo czasu. Ale jakjuz wyszkole ok 10 z nich, to wtedy oni przejma paleczke i beda uczyc pozostalych :)
I tak byc powinno!
I w koncu czuje, ze cos robie, naprawde. Bo w Dani bylo fuck you bitch a tiutaj jest madame can you help me. NIe zebym byla zwolenniczka madame, ale na to nic nie poradze, jestem w pozycji nauczyciela, a nauczyciele sa na madame i na sir.

Peace and love!

niedziela, 17 sierpnia 2008

Mulibwanji!

Jestem, dotarlam, naprawde. Sporo przygod po drodze, zaczynajac od Johanny, ktora prawie zostala aresztowana jeszcze w Danii za posiadanie nielegalnego tam noza w bagazu podrecznym, poprzez spozniony lot z Abu Dhabi, spoznienie na lot w Johanesburgu, zgubienie bagazu mojego etc.

Ale jest dobrze, duzo lepiej niz oczekiwalam. Tak bardzo balam sie, ze bedzie tak jak w Indiach. A w Indiach ogolnie nie czulam sie dobrze, moze to nie wina Indii a mojej spapranej psychiki z tamtego czasu... Teraz jest dobrze. Jestem soba, nie usmiecham sie na sile do ludzi, a dlatego, ze sprawia mi to radosc, ze jest to mile. A najwiecej szczescia przynosi mi siedzenie na przyczepie furgonetki, obijanie tylka na wyboistej drodze i czerwony kurz we wlosach.

Kiedy tylko samolot wyladowal i wyszlysmy na zewnarz, wiedzialam, ze bedzie dobrze. To musialo byc w powietrzu, cieplawym, nie goracym, swiezym powiewem wiatru i zapachem wypalanej trawy, nie gorzko tylko slodkawo. I odcien ziemi, czerwonej, gliniastej, wtedy zdalam sobie sprawe, ze to jest naprawde.

Tymczasem czekanie staje sie stanem mojego istnienia, wiecznie czekajac na zebranie, posilek, transport, prad, ludzi, telefony, samochody. Staram sie do tego przyzwyczaic i nie popadac w frustracje, nie chce takimi drobnostkami rujnowac perfekcji calej reszty.
Bo ludzie sa niesamowici, prawdziwi, nienachalni, otwarci. Zostalam czlonkinia ciala pedagogicznego i tak niesamowicie cieplo zostalam powitana przez wszytskich. Tak samo moi studenci, jeszcze wszystich nie poznalam, ale sa uprzejmi i otwarci, ciekawi. Tak zupelnie inaczej niz w Danii, naprawde pieknie!

To tyle na poczatek,
cha bwino, ndapitha!



Posted by Picasa



Posted by Picasa



Gotowanie nsimyPosted by Picasa



Posted by Picasa

pierwsze impresje?




Posted by Picasa